Zielone – minione…

reż.

Gerard Zalewski

1976, 1 godz. 8 min

Lew Tołstoj, którego duch unosi się nad tym filmem i chyba serdecznie mu sprzyja, posiadał niezwykłą umiejętność obserwacji powolnego upadku człowieka bez szukania poręki w sentymentaliźmie lub natrętnym moralizatorstwie. Twórcy scenariusza – poeta Andrzej Mandalian i reżyser Gerard Zalewski, przenieśli akcję utworu do Polski lat poprzedzających powstanie styczniowe. Ten dosyć szczęśliwy, jak się wydaje, zabieg przydał opowieści o grze, zdaniu się na los, o piekle utraty nadziei jeszcze jeden, nowy ton, który odzywa się delikatnym echem od początku do końca filmu. To ton ropaczy biorącej się ze świadomości braku perspektyw, świadomości niewoli. Gerarg Zalewski, którego poprzedni film "Dom moich synów" zyskał w ubiegłym roku zasłużone laury i pochwały, opowiada całą tę historię w rytmie powolnym, z precyzją, która w pełni określa pasję bohatera i jego nieuchronnie tragiczny koniec.

Legenda
Sekcje pozakonkursowe