Sztuczna inteligencja: fantastyczne narzędzie czy zagrożenie dla twórczości i kreatywności?
fot. T. Kamiński
W ramach Gdynia Industry odbył się panel dyskusyjny poświęcony wykorzystaniu sztucznej inteligencji w przemyśle filmowym. W dyskusji wzięli udział: scenarzystka Ilona Łepkowska, doktor nauk prawnych Iga Bałos-Stoczewska, dyrektor ZAPA Dominik Skoczek i producent Kamil Przełęcki, a także Radosław Śmigulski i Agnieszka Kogucka z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, którzy poprowadzili spotkanie.
Mateusz Demski
Tematem przewodnim były wyzwania, szanse oraz ryzyka, jakie sztuczna inteligencja stawia przed branżą w perspektywie najbliższych lat. Kino na przestrzeni dekad przechodziło wiele zmian. Rewolucyjne okazało się m.in. wprowadzenie dźwięku oraz koloru. Dyskusję zapoczątkowało pytanie o to, czy pojawienie się sztucznej inteligencji zwiastuje podobny przełom.
Ilona Łepkowska: – Trudno to ocenić. W przypadku sztucznej inteligencji jesteśmy na początku drogi. To, co w tej chwili wysuwa się na plan pierwszy, to pewien lęk i nieśmiało formułowane postulaty uporządkowania tego zjawiska, ujęcia w ramy prawne i nadanie mu regulacji, które sprawią, że będzie to bardziej szansa, niż ryzyko. Trzeba to trzymać w ryzach i kontrolować, bo istnieje ryzyko, że to narzędzie może zdominować naszą kreatywność.
Kamil Przełęcki: – Nowe technologie nie raz zmieniały obraz kina. Pojawienie się dźwięku w 1927 r. to była wielka rewolucja, ale też wielkie obawy tych, którzy grali w kinie niemym. Kolor też, ale bliżej mamy gigantyczne rewolucje związane z dystrybucją. Dziesięć lat temu przeszliśmy na cyfrę i nagle w ciągu roku zmieniliśmy sposób dystrybucji i realizacji filmów: bo wygodniej, bo szybciej, a w niektórych aspektach taniej. Jestem bliższy temu, żeby pojmować sztuczną inteligencję jako fantastyczne narzędzie na poziomie organizacyjnym, produkcyjnym i kreacyjnym, które pozwoli nam zastąpić mrówczą pracę człowieka w imię tworzenia rzeczy, które dotąd były osiągane wielkim nakładem sił i pieniędzy.
Ilona Łepkowska zwróciła uwagę, że przy tej okazji istnieje obawa, że możliwości sztucznej inteligencji, mogą pozbawić pracy wiele osób pracujących przy produkcji filmowej. Kamil Przełęcki zauważył, że wraz z pojawieniem się technologii cyfrowej wielu laborantów straciło pracę przy wywoływaniu taśmy i są to naturalne zmiany każdego postępu.
Kamil Przełęcki: Skończyło się pisanie ksiąg przez mnichów, zaczął się druk. Możliwe, że będziemy musieli się przekwalifikować na nowe technologie i powstanie mnóstwo nowych zawodów, których dziś nie umiemy nazwać, a które będą potrzebne.
Dyrektor PISF Radosław Śmigulski zasugerował, że kwestię użycia technologii AI można rozpatrywać także jako szansę dla sztuki filmowej – jako narzędzie, które nie będzie tworzyło niczego samoistnie, ale kontrolowane przez człowieka da twórcom nowe możliwości.
Dominik Skoczek: Wszystkie te narzędzia pracują na danych, których dostarcza im człowiek. Im więcej dostarczamy, tym więcej treści mogą one przetworzyć. Tu się pojawia pewne ryzyko – również na poziomie artystycznym. Jeżeli udostępnimy te dane do konkretnego narzędzia i będziemy chcieli otrzymać z niego jakiś wynik, to, w tym samym momencie, te dane są udostępniane wszystkim użytkownikom na całym świecie. Dla autorów jest to gigantyczne zagrożenie – zagrożenie dla ich twórczości i kreatywności.
Agnieszka Kogucka dodała, że wciąż nie istnieją narzędzia, które byłyby w stanie zweryfikować, czy – przykładowo – dany scenariusz został zrealizowany przez twórcę, czy w modelu hybrydowym: przez sztuczną inteligencję i człowieka.
Dominik Skoczek: To jest absolutne minimum regulacji prawnej, której potrzebujemy. Chodzi o to, żeby odbiorca, a więc każdy z nas, mógł wiedzieć, czy rezultat jest stworzony w całości, bądź przynajmniej w części przez sztuczną inteligencję. Szalenie istotne jest też ustalenie tego, co używane jest na wejściu, a więc skąd pochodzą dane, którymi dysponują narzędzia AI, kto jest ich właścicielem i czy są one objęte ochroną danych osobowych.
Kolejne wątki w debacie dotyczyły rozważań na temat kwestii prawnych i tego, co należy zrobić, by przed zagrożeniami – jakie może nieść sztuczna inteligencja – się zabezpieczyć.
Iga Bałos-Stoczewska: Jako prawnicy zastanawiamy się nad tym i mamy dwa problemy. Pierwszy dotyczy tego, co robić w obecnym stanie prawnym i jak ten stan dostosować do problemów, które się pojawiają. Próbujemy odpowiadać na pytania, które mają twórcy, przykładowo: czy jeśli zawarli oni umowę pięć lat temu, kiedy korzystanie z narzędzi sztucznej inteligencji i karmienie ich treściami nie było powszechne, to czy oni mogą się wycofać lub zastrzec, że takiego wykorzystania sobie nie życzą? Jest tu zarazem kilka grup interesów, co przy tworzeniu przepisów utrudnia sytuację.
Z kolei prasa opisała niedawno sprawę dotyczącą Amerykańskiego Urzędu ds. Prawa Autorskiego, który odmówił zarejestrowania obrazu wygenerowanego w całości przez AI.
Iga Bałos-Stoczewska: – Problemem nie było to, kto może mieć prawa, ale czy w ogóle jest to zgodne z prawem, żeby oznaczyć sztuczną inteligencję jako twórcę. Większy problem zaczyna się tam, gdzie sztuczna inteligencja jest narzędziem w rękach twórcy. […] Grupa prawników nad tym pracuje, by zmusić organy sądowe i administracyjne do zajęcia jakiegoś stanowiska, bo one nie wiedzą, jak te obecne przepisy interpretować. Brak jest koherentnej regulacji, która odpowiadałaby chociaż na większość tych pytań.
Problemy na polu prawnym są liczne, pozostają pytania, czy – i jeśli tak, to jak – środowisko jest przygotowane do tych wyzwań, ale też o to, jak sam język sztuki filmowej zmieni się pod wpływem sztucznej inteligencji?
[pełen zapis rozmowy na ten temat można znaleźć na stronie festiwalu na YouTube FPFF LINKhttps://www.youtube.com/watch?v=w2ZpAFifWP0 – przyp. red.]
Kamil Przełęcki: Pytanie, czy filmy będą wyglądały tak, jak wyglądają teraz? Rozwój gier pokazuje, że niekoniecznie linearna narracja z punktu A do B musi przetrwać. Te wszystkie narzędzia AI będą pozwalały na opowiadanie historii w sposób wielowariantowy i tworzony w czasie rzeczywistym. Każdy widz będzie miał swój przebieg opowieści w ramach ram, jakie twórca wyznacza w fabularnej grze. Rozwój tej technologii, od grudnia zeszłego roku do dzisiaj, zastanawia ludzi nawet bardzo świadomych zagadnień. Być może, za parę lat będzie ona tworzyła rzeczy, co do których trudno będzie powiedzieć, że są naiwne.