BOSCY WOLO[NTARIUSZE]

BOSCY WOLO[NTARIUSZE]

W tym miejscu będziemy przedstawiać Wam wybrane osoby z ogromnej liczby wolontariuszy, którzy każdego dnia z zaangażowaniem działają po to, aby wszyscy goście Festiwalu czuli się dobrze i bez problemu mogli uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu. Czas na Pamelę Dzióbek.

Małgorzata Rakowiec: – Czym zajmujesz się na Festiwalu?

Pamela Dzióbek: – Od 4 lat pracuję w dziale zajmującym się akredytacjami. Obecnie jestem Koordynatorką Działu Akredytacji. Wcześniej pracowałam przez parę lat jako asystentka koordynatorki wolontariuszy, a moja cała przygoda z Festiwalem zaczęła się oczywiście od wolontariatu. 50. edycja Festiwalu będzie moim 10. Festiwalem.

– Jaki był Twój „pierwszy raz”?

A to dość zabawna historia, bo do wolontariatu zostałam „przymuszona” przez moją mamę. Lubiłam oglądać filmy, ale zawsze marzyłam o tym, aby poznać kulisy. Gdy rozpoczął się nabór, chciałam się wycofać, bo byłam pełna obaw, że sobie nie poradzę. Mama otworzyła wtedy laptopa i kazała mi wypełnić formularz zgłoszeniowy, co oczywiście uczyniłam. Tata miał też w tym swój udział, ponieważ przyjechał zabrać mnie z wyjazdu ze znajomymi, zawiózł na rozmowę kwalifikacyjną i odwiózł dalej na wypoczynek! Zostałam przyjęta do grona Boskich Wolo i wtedy zaczęłam ten niesamowity świat poznawać.

– Co Ci daje praca na Festiwalu?

Przede wszystkim dużą satysfakcję, ponieważ przy każdej edycji sama siebie zaskakuję. Festiwal nauczył mnie przede wszystkim asertywności. Oczywiście, to też ogromny stres, ale dzięki Festiwalowi, nauczyłam sobie z nim radzić. Cały czas walczę, ale się nie poddaję!

– Czy Festiwal Cię zmienił? Może to górnolotne, ale czy wpłynął w jakiś sposób na Twoje życie?

Wpłynął, ogromnie. Gdyby nie Festiwal, nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem. Obecnie pracuję jako zastępca kierownika kina w Gdyńskim Centrum Filmowym, a wszystko dzięki mojemu udziałowi w wolontariacie na Festiwalu. Zawsze starałam się wykonywać zadania dodatkowe, misje specjalne. Tak zostałam wychowana: pomagaj innym, jeśli tylko masz taką możliwość. Wierzę w karmę i nieraz życie mi pokazało, że warto.

– Co powiedziałbyś tym wolontariuszom, którzy w tym roku są na festiwalu po raz pierwszy?

Nie ma rzeczy niemożliwych, a zwłaszcza w gronie życzliwych ludzi, którzy tworzą ten Festiwal. Wszyscy sobie pomagajmy i róbmy to cały czas!

Mam taką zabawną historię z korektorem. Gdy byłam wolontariuszką, Dominika, która pracowała wtedy w Biurze Akredytacji, potrzebowała na cito korektora w płynie. Uwielbiałam misje specjalne, więc za zgodą koordynatorki sali, odeszłam z mojego stanowiska i prędko pobiegłam do papierniczego. Parę lat później, jak już pracowałam w Biurze Akredytacji, pomagałam koleżankom z działu marketingu i przyjmowałam zapisy na fryzury dla Gości Festiwalu. Źle zapisałam nazwisko aktorki no i… nie zgadniecie? Nie miałam korektora! Szybko pobiegłam do wolontariusza z prośbą, żeby mi ogarnął korektor. Może to właśnie ten wolontariusz kiedyś zajmie moje miejsce? Kto wie?

Wywiad pochodzi z Gazety festiwalowej „Klaps”.

fot.  Tomek Kamiński