Czy ktoś ukradł Platynowe Lwy?
– Gratuluję twórcom wystawy, którym udało się w tak syntetyczny sposób pokazać całą historię naszego festiwalu – pochwalił Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.
Co więc można zobaczyć?
Przede wszystkim plakaty do filmów, które powinny zainteresować młodego widza.
Przypomnijmy tylko, że w przeszłości plakaty polskich plastyków należały do najbardziej cenionych na świecie, a ich twórcy zdobywali wiele międzynarodowych nagród.
Można się też dokładnie przyjrzeć trofeum, o które walczą rodzimi filmowcy. W specjalnych, oszklonych gablotach są statuetki Złotych Lwów, m.in. tych pierwszych, które w 1974 roku trafiły do Jerzego Hoffmana („Potop”).
Są też statuetki Platynowych Lwów, które od 2005 roku przyznawane są za całokształt twórczości. Te zestawione są ze zdjęciami (biało-czarnymi) laureatów. Chodziło o to, by pokazać, jak ci uznani twórcy wyglądali 30-40 lat wcześniej. Są więc fotosy Andrzeja Wajdy, Jerzego Kawalerowicza, Stanisława Różewicza, Kazimierza Kutza, Jerzego Hoffmana i Janusza Morgensterna. Przy tym ostatnim brakuje statuetki. Czy ktoś ją ukradł? Nie… Po prostu jej tam jeszcze nie ma. Najpierw trafi do laureata, a to nastąpi dopiero w sobotę podczas gali wieńczącej tegoroczny festiwal. Potem dopiero zostanie pokazana odwiedzającym wystawę.
Na wystawie są jeszcze dwie interesujące pozycje. Pierwsza z nich to kinomaszyna, która została specjalnie skonstruowana na potrzeby filmu Jana Jakuba Kolskiego „Historia kina w Popielawach”. Drugą jest strój Krystyny Feldman, który zakładała, by wcielić się w postać głównego bohatera filmu Krzysztofa Krauze „Mój Nikifor”.
Wystawa będzie czynna do 30 maja.
dewal