Potrzeba relacji i wymiany
Kim jest młody widz? Jak wyglądają jego oczekiwania? Czy młodych interesują tylko produkcje współczesne? Może to krzywdzący stereotyp? Jak do nich dotrzeć? I czy da się tę grupę w ogóle zawęzić i ujednolicić? Na te i inne pytania próbowały odpowiedzieć panelistki podczas dyskusji „Młodzi w kinie. Badania, praktyki, perspektywy”, która odbyła się w ramach wydarzeń Gdynia Industry.
Badania wskazują, że pierwszym wyznacznikiem jest wiek. Im widz jest młodszy, tym bardziej możemy mówić o jednorodności i wspólnych potrzebach. Powyżej dziesiątego roku życia – kiedy kształtuje się tożsamość dziecka, kiedy obserwujemy jego emocjonalny i społeczny rozwój – preferencje odbiorcze stają się mocno zróżnicowane.
– To oznacza, że nastolatki potrzebują rozległych perspektyw: zróżnicowanych gatunków filmowych, różnych bohaterów i tematów, a przede wszystkim szerokiej gamy emocji – mówi moderatorka spotkania Zofia Małkowicz, socjolożka i badaczka społeczna.
– Młody widz, to po prostu widz – podkreśla Agata Sotomska, kulturoznawczyni, która w latach 2008-2022 odpowiadała za ogólnopolski program Filmoteka Szkolna. – Podobnie jak dorosły widz, ma swoje upodobania. Natomiast mam poczucie, że dorośli nie wierzą w możliwości dzieci i nie rozumieją, że te mogą być zainteresowane danym rodzajem kina. Co za tym idzie: ograniczają ich wybór i nie dają im szansy poszerzania horyzontów filmowych.
Sotomska podkreśla, że realizując projekty poświęcone młodej widowni, obserwowała reakcje dzieci, które po raz pierwszy w życiu stykały się z polskim kinem lat 60. i 70. Okazywało się, że najmłodsi widzowie są ciekawi tych produkcji; mają mnóstwo pytań o to, co widzą na ekranie. Ważne jest więc to, jakie wybory podejmują dorośli na wczesnym etapie edukacji filmowej. Bo mogą one kształtować późniejszy gust młodych ludzi.
Katarzyna Ślesicka – zastępczyni dyrektorki w Centrum Kultury Filmowej im. Andrzeja Wajdy, szefowa Działu Edukacji i współtwórczyni Festiwalu Filmów Dokumentalnych dla Młodej Widowni „Let’s Doc” – podkreśla, że trudno jest sprowadzić młodego widza do jakichkolwiek ram. Młody widz, to na przykład, trzylatek sadzany przez rodziców przed ekranem tabletu, ale również osiemnasto-, dziewiętnastolatki zainteresowane kinem.
– Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, jaki ten widz jest – mówi Ślesicka. – Jedyne, co nam pozostaje, to nie zakładać niczego z góry. Zwłaszcza, że rzeczywistość zmienia się w szybkim tempie: począwszy od technologii, przez sposób komunikacji, po odbiór sztuki.
– Dużym szokiem poznawczym jest to, jak inaczej dzisiejsza młodzież postrzega kino – dodaje Marta Jodko, historyczka sztuki i dyrektorka artystyczna Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza „Ale Kino!”. – Najczęściej zaczynają oglądanie treści od YouTube’a. Natomiast pełny metraż wybierają zwykle dorośli, zabierając ich do kina. To rodzaj rodzinnego doświadczenia. Film jako film, czyli długa forma, która kształtowała nasze pokolenie, nie jest dla młodych niczym wyjątkowym. Jest prostu dłuższym wideo.
Potrzebna jest zatem zmiana myślenia. Pytanie, czy dorośli powinni zarażać swoją pasją do kina, czy może na odwrót? To my powinniśmy dopasować się do tego, w czym wyrasta dzisiejsza młodzież czy szukać porozumienia gdzieś pomiędzy?
– Nie zmienia się jedno: młodzi chcą rozmawiać o filmach. – podkreśla Jodko. – Po pierwsze są razem, spędzają czas w swoim gronie i po to idą razem do kina. Po drugie – wspólna rozmowa otwiera im oczy, jest to ważne i wartościowe doświadczenie. Wyjście do kina musi być rodzajem eventu: fajnym wyjściem w przyjazne miejsce, z dobrą ceną biletów.
– Podstawową potrzebą jest potrzeba relacji i wymiany. Bycia widzianym i słyszanym – dodaje Małkowicz. Natomiast Sotomska zaznacza, że dzieci nie są przyzwyczajone, by ktoś na co dzień pytał je o zdanie. Każda rozmowa po filmie jest czymś wyjątkowym i budującym.
– Nie ma złych dróg wejścia do kina – mówi Ślesicka. – Nie możemy nikogo zawstydzać: ani dzieciaków, że oglądają filmy w telefonie, ani nauczycieli, że oglądają tylko seriale lub mają z czymś trudność. Powinniśmy za to dawać im narzędzia. Film może być punktem wyjścia do rozmowy z klasą na godzinie wychowawczej, może budować kontekst lektury.
I dodaje, że największą sztuką jest zachęcić, a nie przymuszać.
Rozmowa: Mateusz Demski
fot. Wojtek Rojek
Artykuł pochodzi z Gazety Festiwalowej „Klaps”.