Gdynia Industry: podsumowanie 5. dnia | 17 września
Zyskać zieloną wyobraźnię, czyli konferencja Planet Placement
Drugi dzień wydarzeń branżowych dotyczył spraw mikro i makro – ten pierwszy temat dotyczył mikrobudżetów (osobna relacja TUTAJ), a ten ostatni – środowiska. Już w zeszłym roku temat ekologicznej i zrównoważonej produkcji filmowej pojawił się podczas Gdynia Industry, a podczas tegorocznej edycji został znacząco pogłębiony. Partnerami wydarzenia byli: Przedstawicielstwo Regionalne Komisji Europejskiej we Wrocławiu, Creative Europe Desk Polska, Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych, a wsparcia merytorycznego udzieliła Inicjatywa Film dla Klimatu.
Eksperci z Polski i zagranicy dzielili się wiedzą i wskazywali obszary, w których już zachodzi „zielona zmiana” oraz te, gdzie wciąż jest duże pole do działań.
Podczas całego dnia dyskusji i prezentacji zauważono, że niektóre inicjatywy na rzecz środowiska są zrównoważone tylko pozornie, czasem tylko na pokaz – zebrane są one pod nazwą „greenwashing”. Zwrócono też uwagę, że nie wszystkie rozwiązania wyglądające na ekologiczne, są takie w rzeczywistości – mimo dobrych intencji. Przykładem, który podała gościni z Niemiec – Birgit Heidsek, od wielu lat zajmująca się tematyką zrównoważonej produkcji, są samochody elektryczne: z jednej strony nie zużywają one paliwa, ani nie produkują spalin, z drugiej strony produkcja baterii napędzającej pojazd, a następnie jej utylizacja, jest bardzo nieekologiczna. Podkreślono też, że niektóre inicjatywy na rzecz klimatu przyniosą efekty dopiero za kilka dekad – jak sadzenie nowych drzew, które dopiero po czterdziestu latach osiągają maksymalną chłonność dwutlenku węgla.
„Istotne jest, aby każdy uczestnik rynku był świadom tego, jak produkcja filmowa wpływa na środowisko i jak można temu przeciwdziałać. Wiemy, że branża audiowizualna generuje dość duży ślad węglowy, ale jest to zarazem branża, która w najmocniejszy sposób może kształtować świadomość odbiorcy i pokazywać, jak może zmienić on swoje postępowanie” powiedziała Monika Głowacka z Łódź Film Commission, sygnalizując najważniejsze wątki konferencji „Planet Placement”: edukowanie podmiotów działających w branży filmowej o tym, jak ich posunięcia wpływają na klimat i jak zaciągać możliwie najmniejszy „dług planetarny”, a także jak mądrze i skutecznie przemycać treści ekologiczne w filmach, tak aby wywarły one realną zmianę w zachowaniach odbiorców.
O tym, jak opowieści – wszak nimi są filmy – mogą działać na rzecz klimatu, przekonywali w trakcie swojego wystąpienia „Jak motywować do ekologicznych działań?” Filip Springer i Dyba Lach ze Szkoły Eko Poetyki, działającej przy Instytucie Reportażu. Powstała ona po opublikowanym w 2018 raporcie na temat (bardzo złego) stanu klimatu. Filip Springer, który założył Szkołę z Julią Fiedorczuk, postanowił działać w materii, która jest mu najbliższa – w literaturze mogącej motywować do zmian. Lub choćby do zauważenia problemu. Podczas wystąpienia uzupełnił, że kryzys klimatyczny jest jednym z dziewięciu głównych kryzysów planetarnych (obok kurczenia się zasobów gleb czy zmniejszającej się bioróżnorodności itd.), a ze względu na swój rozmiar wymyka się ludzkim możliwościom percepcyjnym, co jest jednym z problemów w komunikowaniu treści proekologicznych w sposób skuteczny. Filip Springer razem z Dybą Lach prezentowali jak, rozkładając zagadnienie na mniejsze części, można umieścić temat ekologii w opowieściach. I to niekoniecznie w sposób bardzo wprost – jak napisanie sceny, w której bohater segreguje plastik. Przywołali też znaną maksymę Lawrenca Buella, że „Kryzys eko to przede wszystkim kryzys wyobraźni”. Zachęcali, aby w narracjach, a w tym konkretnym przypadku w filmach, zmienić choćby perspektywę i pokazywać, że człowiek jest częścią przyrody, a nie odrębną istotą.
Podczas pierwszego panelu dyskusyjnego „Zmiany klimatyczne jako temat produkcji audiowizualnej. Moda na greenfilming czy ryzyko greenwashingu?” wątki te były rozwijane. Dyskusję z krytyczką filmową i edukatorką Kają Klimek, Grzegorzem Dukielskim i Piotrem Biedroniem – organizatorami i założycielami BNP Paribas Green Film Festival w Krakowie, oraz z Ledą Galanou i Thanosem Stavropoulosem z Thessaloniki Film Festival poprowadziła dziennikarka kulturalna Patrycja Wanat. Podczas tej części rozmowy o klimacie analizowano, jakie ekologiczne wątki i w jaki sposób pojawiają się w kinie oraz – co szalenie istotne – jak trafić z nimi do widowni. Kaja Klimek wymieniła kilka tytułów filmów podnoszących tematy związane ze środowiskiem, w tym „Apokawixę” pokazywaną w tegorocznym Konkursie Głównym oraz „Pokot” Agnieszki Holland „Te [ekologiczne] wątki pojawiają się także w kinie mainstreamowym, mamy eko thriller, eko baśń” mówiła krytyczka i podkreśliła, że temat pojawił się nawet w przygodówce „Avengers”, co ma najlepiej świadczyć o jego ważności. Dodała, że w kinie azjatyckim, w tym u mistrza animacji Hayao Miyazakiego tematy „eko” pojawiają się od dawna. „To zadanie krytyki i edukacji – wyciągać wątki ekologiczne z filmów” uzupełniła Kaja Klimek.
Dużo rozmawiano też o dokumentach – to w tym gatunku najwięcej i najszerzej filmowcy opowiadają o środowisku i jego zanieczyszczeniu oraz innych zagrożeniach. Zauważono, że spora część z filmów trafia do „przekonanych”, czyli publiczności, która już jest świadoma negatywnych skutków zmian klimatycznych czy „fast fashion”. Wyzwaniem jest trafienie do publiczności nowej i uwrażliwienie jej na „zielone” tematy. Jako przykład zmiany, jaką może wywołać w odbiorcy sztuka, podano przypadek właściciela pizzerni, który pod wpływem filmów obejrzanych na BNP Paribas Green Film Festival przestał jeść mięso, usunął też z menu niewegetariańskie pozycje. Edukacja na krakowskiej imprezie jest zresztą bardzo szeroka, skierowana także do najmłodszych widzów – dla przedszkolaków wystawiane są przestawienia teatrzyków ekologicznych.
Goście z Grecji – Leda Galanou i Thanos Stavropoulos – zrobili mini case-study dotyczące jednego z najnowszych działań Thessaloniki Film Festival, czyli Evia Film Project. Z jednej strony jest to pakiet działań, które zalecane są uczestnikom festiwalu (szczegóły można znaleźć TUTAJ), jak korzystanie z własnej butelki wody, czy jedzenie lokalnych i sezonowych produktów. Jednak zasadniczą częścią projektu jest wydarzenie filmowe na wyspie Evia, którą zniszczyły niedawne pożary. Leda Galanou opowiadała, że nawet przed klęską żywiołową na miejscu nie było odpowiedniej infrastruktury, trzeba ją było więc zapewnić, ale w sposób ekologiczny. Organizatorzy wykorzystali więc zastane zasoby (np. krzesła, by usadzić widzów, pożyczyli z miejscowych knajp), inwestowali możliwie jak najwięcej w lokalne usługi, także po to, aby wzmocnić gospodarkę, która ucierpiała na skutek pożaru.
Z rozmowy wszystkich ekspertów wyłonił się obraz, że aby działania ekologiczne miały sens, powinny być one przemyślane, spójne i pogłębione. I nie mogą się ograniczać tylko do korzystania z kubka na kawę wielokrotnego użytku. Przykładem w tej materii są „zielone” działania na planie ostatniego filmu z serii „Jurassic Park” – początkowo rzeczywiście ograniczały się do zamiany jednorazowych kubków na bidony. Sytuację zmieniło dopiero zatrudnienie przez produkcję tzw. sustainability manager, Louise Marie Smith. Posiłkując się swoją wiedzą i doświadczeniem, ekspertka pokazała, jak wiele można zrobić na planie filmowym, aby zmniejszyć wspomniany na początku konferencji „dług planetarny” – drewno użyte do budowy scenografii zostało odzyskane i wykorzystane dalej, linki kaskaderskie zostały rozplątane i ponownie splątane, zrobiono też pożytek z włókna szklanego, z którego wykonane były dinozaury.
Pole do ekologicznych działań jest też przy organizacji festiwali filmowych – organizatorzy BNP Paribas Green Film Festival podali, że na potrzeby ich wydarzenia nie są produkowane gadżety, a ubrania dla wolontariuszy powstały w Polsce, nie zaś w Azji. Redukowana jest też liczna krajowych podróży.
Na koniec podkreślono, że coraz więcej krajów wprowadza wymogi dotyczące zrównoważoności produkcji – tak jest na przykład w Belgii, gdzie bez „eko papierów” nie da się nic zrobić. W późniejszej części konferencji Birgit Heidsek podała, że od 1 stycznia 2023 roku wszyscy, którzy chcą aplikować o publiczne środki w Niemczech, będą musieli zatrudnić konsultanta ds. ekologii oraz spełnić większość (min. 85%) wymogów opisanych w kalkulatorze śladu węglowego (carbon calculator). Z kolei każdy, kto chce kręcić na Sardynii, musi przestrzegać zasad „zielonego protokołu”. Tutaj pojawiło się kolejne wyzwanie – wiele krajów, a nawet regionów ma własne metody liczenia m.in. śladu węglowego, więc potrzebne jest wypracowanie wspólnych standardów.
WYZWANIA, INICJATYWY I ZROWNOWAŻONA KREATYWNOŚĆ
W ramach całodziennej konferencji odbyły się jeszcze trzy dyskusje panelowe: „Planet Placement – o tym jak prezentować treści klimatyczne w produkcjach audiowizualnych”, „Wyzwania realizacyjno-produkcyjne. Czy świadomość klimatyczna ogranicza naszą kreatywność?”, „Inicjatywy branżowe i polityki gigantów – nowe ramy produkcji o tematyce ekologiczne”, które pogłębiały i uzupełniały o kolejne wątki poruszone wcześniej tematy.
Birgit Heidsiek, która jako pierwsza przemawiała podczas debaty „Planet Placement – o tym jak prezentować treści klimatyczne w produkcjach audiowizualnych” prowadzonej przez dziennikarza Artura Zaborskiego, wielokrotnie podkreślała, że wdrażanie zrównoważonych rozwiązań to długi i powolny proces, który opiera się na przekazywaniu informacji „bez zanudzania” i „po kawałku” – będzie to bardziej skuteczne niż pokazanie filmu, który przedstawia wszystkie problemy naraz i zostawia widzów w depresji. Druga uczestniczka panelu, Zsophia Szeremedy współzałożycielka firmy konsultingowej GreenEyes Production podawała przykłady, jak w prosty sposób przemycać treści ekologiczne o charakterze także edukacyjnym, do wszelkiego rodzaju produkcji, także… opery mydlanej. Trzeba np. bohaterom do kuchni wstawić pojemniki do segregacji śmieci albo pokazać, że wodę piją – ale tylko z kranu. Albo wymyślić ciekawy, „proekologiczny” zawód jednemu z bohaterów komedii romantycznej czy serialu. Lub choćby scenę. Jak we francuski serialu wyprodukowanym przez Netflix o arcyzłodzieju Arsenie Lupinie („Lupin”), którego policja łapie na gorącym uczynku – tyle że nie jest to kradzież, a parkowanie z włączonym silnikiem.
Birgit Heidsiek dodała, że takie planowanie powinno odbywać się na etapie scenariusza i warto przemyśleć wtedy, czy wysyłać postać na egzotyczne wakacje, bo do ich nakręcenia potrzeba licznych przerzutów ekipy. Dodała, że na Sardynii organizowane są nawet specjalne warsztaty dla laureatów jednego z krajowych konkursów scenariopisarskich, podczas którego dowiadują się od naukowców, jak pisać bardziej „zielone” historie.
Ekspertka podkreśliła, że lepiej jest ograniczać zużycie zasobów, niż zakładać, że będą zrecyklingowane – średnio tylko 9% materiałów udaje się mu poddać. Podała też różne patenty, jakie podsuwają często konsultanci ds. ekologii, jak choćby pakowanie resztek jedzenia ekipom do hotelu. Ponownie też padło stwierdzenie, że w tej chwili międzynarodowa produkcja filmowa wytwarza więcej treści, niż widzowie są w stanie przetworzyć; padł też postulat ograniczenia jej. Od razu jednak nazwano duże wyzwanie, które się z tym wiąże – branża audiowizualna tworzy liczne miejsca pracy.
ŻÓŁWIE WYKONAŁY MISSION IMPOSSIBLE
Kolejna debata, prowadzona przez Patrycję Wanat, zatytułowana „Wyzwania realizacyjno-produkcyjne. Czy świadomość klimatyczna ogranicza naszą kreatywność”?, dotyczyła doświadczeń panelistów oraz konkretnych przypadków, w których ekologia wpłynęła na decyzje artystyczne lub produkcyjne. Rozmawiali o tym Nevina Setta z Sardyńskiej Komisji Filmowej, reżyserka Aga Woszczyńska, która na Sardynii realizowała swój debiut „Cicha ziemia”, twórczynie animacji Paulina Zacharek i Agnieszka Kowalewska-Skowron oraz producent i kierownik produkcji Tomasz Morawski (Haka Films).
Jak się okazuje, są regiony i decydenci, którzy przedkładają ekologię nad współpracę z wielkimi produkcjami – Nevina Setta podała, że Sardynia odmówiła producentom jednej z części „Mission: Impossible” realizacji sceny pościgu wodnego, ponieważ w tym czasie akwen „okupowały” młode żółwie. Dodała, że zrównoważone działania dotyczą w takiej samej mierze oszczędzania energii, jak i dbania w bioróżnorodność. Przedstawiła też, czym jest tzw. compensation plan, czyli np. umowa z miejscowym wydziałem leśnictwa w sprawie zasadzenia nowych drzew.
Tomasz Morawski, który od lat dba o wdrażanie ekologicznych rozwiązań na planach filmów, przy których pracuje, opowiedział o swoich doświadczeniach z pracy przy „IO”, gdzie główne role zagrały osiołki. Mimo że produkcja dbała o zwierzęta, układała plan tak, aby jak najkrócej je transportować na plan, Tomasz Morawski podkreślił, że już nigdy nie weźmie udziału w podobnej produkcji – bo nawet wdrożone rozwiązania obciążały zwierzęta. Podkreślił, że ujęcia z udziałem zwierząt można realizować za pomocą technologii komputerowej, podobnie zresztą jak inne ujęcia, wymagające podróży – bohatera i tło można nakręcić oddzielnie i złączyć w postprodukcji. Zadał też teoretyczne oraz retoryczne pytanie, na ile potrzebne jest spalenie połowy miasta na potrzeby sceny, jeśli konsekwencje ekologiczne będą poważne. Producent podał też zaskakującą informację, że najmniej „zielonym” pionem jest ten aktorski – co wynika z częstych podróży i przerzutów aktorów. „Czasem to 40, 70, a nawet 100 kursów i to są największe ślady węglowe” powiedział Tomasz Morawski.
Dodał, że produkcja nie zawsze jest świadoma, jaki ślad węglowy generuje, bo te wyliczenia lądują u asystenta lub asystentki produkcji i tam zostają.
O zrównoważonych rozwiązaniach opowiadała Aga Woszczyńska. Podała, że 70% zdjęć odbyło się w głównej lokacji, do której ekipa miała 10 minut jazdy samochodem, choć część fachowców wolała poruszać się na piechotę. Na planie nie było generatora, pion operatorski używał minimalnego oświetlenia, także w scenach nocnych. Do tego dochodziła oparta na lokalnych produktach aprowizacja, rezygnacja z plastiku. Sardyński scenograf pracował na tym, co było dostępne na miejscu, żeby nie trzeba było ściągać materiałów samolotami lub autami. Ekipa Woszczyńskiej w trakcie dni wolnych nie latała do włoskich miast na zwiedzanie, żeby nie generować śladu węglowego.
Agnieszka Kowalewska-Skowron i Paulina Zacharek podzieliły się doświadczeniami z pola animacji lalkowej i stop-motion. Obie artystki pracują nad programem szkoleniowym oraz przewodnikiem, który pomoże animacji być bardziej „eko”. Wskazały, że najważniejsze obszary do „naprawy” to wirtualna część produkcji, np. bazy danych czy wykorzystywanie wirtualnych dysków, które pochłaniają dużo energii, ale – jak zaznaczyły – są już firmy we Francji czy na Wyspach Kanaryjskich umiejące to zużycie redukować. Drugi obszar to produkcja lalek oraz innych elementów animowanego świata przedstawionego. Tutaj wśród zrównoważonych rozwiązań jest przekazywanie odpadów tekstylnych do firm, które mogą je ponownie użyć lub odwrotnie – tworzenie elementów scenografii lub lalek z materiałów używanych, co może dać ciekawy efekt artystyczny. Animatorki opowiedziały też, że drugie życie może mieć i lalka, jeśli się odzyska jej szkielet i stworzy na jego bazie nową postać. Podały, że we Francji są już studia animacji, które są przystosowane do zielonej produkcji, jak Volia Scope.
CO NA TO WIELKIE RYBY
W ostatniej dyskusji panelowej, prowadzonej przez Artura Zaborskiego udział wzięli: Davide Vaccaro reprezentujący EVERGREEN PRISMA, Monika Głowacka, Julia Tordai współzałożycielka Green Eye Production z oraz Birgit Heidsiek. Temat rozmowy brzmiał: „Inicjatywy branżowe i polityki gigantów – nowe ramy produkcji o tematyce ekologiczne”.
W tej części wydarzenia omawiano między innymi rodzaje i kompatybilność różnych narzędzi i systemów stworzonych do oceny stopnia ekologiczności produkcji filmowej. W przypadku koprodukcji międzynarodowych trzeba czasem użyć ich kilku, natomiast podkreślono, że stworzenie jednego systemu dla całego świata, lub choćby Unii Europejskiej nie jest dobrym rozwiązaniem – wtedy powstałby monopol i ograniczona zostałaby konkurencja w tej dziedzinie. Davide Vaccaro zauważył, że czasem kalkulator jest używany wybiórczo – gdy produkcja zleca podwykonawcom część działań, nie wlicza ich do całościowego śladu węglowego.
Padły informacje, jakie kroki podejmują choćby streamingowi giganci, a jakie lokalne branże filmowe, choć – jak podała Monika Głowacka – w przypadku Netflixa nie są znane „zielone” przepisy ani przykłady ich stosowania przez giganta. Tu warto wzmiankować, że to szersza polityka Netflixa, który nie upublicznia większości informacji na temat swoich metod działania. Julia Tordai przestawiła „zielone” cele i zobowiązania innych gigantów – większość z nich dotyczyła zmniejszenia lub wyzerowania emisji dwutlenku węgla.
Monika Głowacka z Łódź Film Commission poinformowała, że w Polsce można po odbyciu odpowiednich szkoleń uzyskać certyfikat Green Ambassador, albo Green Consultant – w zależności od rodzaju ukończonych treningów. „To nie jest koniec naszych działań, tylko początek” zapowiedziała Monika Głowacka i podkreśliła, że Komisja przy współpracy z KIPA zrobiła listę „zielonych” kosztów kwalifikowanych, którą uznają już regionalne fundusze filmowe. Trwają rozmowy, aby podobny krok zrobił PISF.
Szefowa ŁFC Uzupełniła, że dobrą metodą promowania zrównoważonych produkcji jest przyznawanie im nagród na festiwalach. Na 47. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni wręczono takie laury po raz pierwszy (otrzymały je „Matecznik” oraz „Alkibiades”).
Julia Tordai poinformowała o innym rozwiązaniu, którym jest rodzaj opłaty klimatycznej, wynoszącej 9 funtów za tonę emisji dwutlenku węgla. „To nasz sposób, żeby powiedzieć producentom: albo płać, albo zużywaj mniej” dodała.
Birgit Heidsek podzieliła się anegdotą o reżyserze, który wymógł na produkcji, aby catering zużywał ½ mięsa mniej, a ekipy nie były transportowane samolotami. Inaczej nie zamierzał uczestniczyć w projekcie. Jak widać metoda kija i marchewki jest bardzo ekologiczna.
Konferencja Planet Placement spojrzała na tematykę ekologiczną wnikliwie i z wielu perspektyw: producenta, filmowca, konsultantów i innych istotnych przedstawicieli branży promujących zielone standardy, organizatorów festiwali oraz widzów. Tu warto dodać, że „eko” rozwiązania wdrożył także, i to kolejny raz, festiwal w Gdyni – uczestnikom wręczono wielorazowego użytku butelki, podczas spotkań i paneli nie były używane plastikowe naczynia, nie drukowano katalogów oraz broszur. Widzów między dwoma najbardziej oddalonymi od siebie kinami (Teatr Muzyczny oraz kino Helios) woził zbiorczy autobus.
Podsumowanie przygotowała: Ola Salwa
Gdynia Industry: 13-17 września