Gdynia Industry: podsumowanie 1. dnia | 13 września

Gdynia Industry: podsumowanie 1. dnia | 13 września

 

Magia castingu i jego odczarowanie

Pierwszy dzień wydarzeń branżowych Gdynia Industry poświęcony był tworzeniu obsady, czyli castingowi, jego przebiegowi i mitom, jakie wokół niego narosły. Głównymi bohaterami rozmowy były reżyserki i reżyserzy castingu – artyści zajmujący się tworzeniem ludzkiego krajobrazu w filmie.

Przedstawiciele i przedstawicielki tego zawodu od lat walczą o jego widoczność i docenienie swojego twórczego wkładu w dzieło filmowe. W czerwcu tego roku powstała Gildia Polskich Reżyserek i Reżyserów Castingu, która obecnie liczy 12 członków – jak podała podczas wydarzenia jej przewodnicząca Ewa Brodzka. Podczas 47. Festiwalu w Gdyni będzie przyznana po raz pierwszy nagroda za najlepszy casting – wręczy ją jury w piątek 16 września na tzw. Małej Gali. W 2021 roku po raz pierwszy na festiwalu przyznano nagrodę reżyserce castingu – za całokształt twórczości otrzymała ją Violetta Buhl.

Jak ważna dla branży jest nie tylko widoczność zawodu reżyserek i reżyserów castingu, ale także wiedza na temat procesu samego castingu, pokazała frekwencja na panelu, który odbył się w hotelu Gdynia 13 września. Tomasz Kolankiewicz, dyrektor artystyczny festiwalu przywitał zresztą tym spostrzeżeniem gości wydarzenia. Partnerami spotkania byli; Gildia Polskich Reżyserek i Reżyserów Castingu oraz e-TALENTA, europejska platforma castingowa, której przedstawicielka Barbara Kowalski zabrała na początku głos, zachęcając zebranych do korzystania z tego specjalistycznego narzędzia.

O szczegółach i twórczym aspekcie procesu castingu opowiedzieli podczas dwóch paneli dyskusyjnych przedstawiciele różnych zawodów filmowych. Obie rozmowy moderowała dziennikarka filmowa Katarzyna Borowiecka.

Twórczy wymiar pracy reżyserki/a castingu.

W pierwszej wzięli udział: reżyserka castingu Julia Popkiewicz, producentka Aneta Hickinbotham, aktorka Jowita Budnik, która w przeszłości pracowała także jako agentka aktorów i współprowadziła proces castingu oraz reżyser Xawery Żuławski i aktor grający główną rolę w jego nowym filmie „Apoxawixa”, Mikołaj Kubacki. Tematem dyskusji był „twórczy wymiar pracy reżyserki/a castingu”.

Julia Popkiewicz zaznaczyła, że jej praca zaczyna się dużo wcześniej niż podczas castingu przed kamerą w studio – polega na wymyśleniu i zaproponowaniu obsady na podstawie lektury scenariusza; podkreśliła że rola reżyserki obsady jest różna w zależności od projektu, bo bywa że reżyser główny przygotowuje film lub pisze scenariusz dla konkretnego aktora lub aktorki. Aneta Hickinbotham jako przykład podała produkowane przez Aurum Film „Ciemno prawie noc”, które Borys Lankosz szykował z myślą o Magdalenie Cieleckiej. Ale nawet, gdy główna rola jest obsadzona, wciąż jest pole do pracy dla reżyserki castingu – trzeba stworzyć pozostałą „konstelację” aktorską, co podkreśliła Julia Popkiewicz. Aneta Hickinbotham dodała wręcz, że nie wierzy, iż da się skompletować obsadę bez udziału reżyserki lub reżysera castingu. ”Bez dobrego castingu nie masz dobrego materiału” przyznała i podkreśliła, jak wielką pracę wykonali fachowcy od obsady także przy dwóch serialach produkowanych przez Aurum dla Canal+ – „Królu” oraz „Minucie ciszy”. Swoistym wyznacznikiem jakości castingu było to, że żadna z propozycji obsadowych nie była zakwestionowana przez stację.

Producentka ceni twórczy aspekt doboru aktorów – „uwielbiam, gdy reżyser castingu pokaże mi kogoś w nowym świetle”. Podkreśliła też, jak ważna jest dla niej niezależność w ostatecznym wyborze obsady – gdy powstawała „Ostatnia rodzina”, razem z Leszkiem Bodziakiem uparli się, aby Zosię Beksińską zagrała Aleksandra Konieczna, co zaowocowało nie tylko nagrodą aktorską na festiwalu w Gdyni, ale też rozpędziło karierę aktorki. Czasem, dodała Aneta Hickinbotham, czeka się, aż dla utalentowanego aktora lub aktorki znajdzie się rola – proces castingu służy dla niej też do uważniejszego przyjrzenia się artystom i zaproponowania im roli… w zupełnie innym filmie. To właśnie przydarzyło się Jowicie Budnik – nie została wybrana do roli, do której startowała, bo produkcja szukała 7-latki, a aktorka była wówczas 4 lata starsza, ale dostała inną propozycję i tak zadebiutowała na dużym ekranie (w „Kochankach mojej mamy” Radosława Piwowarskiego).

Julia Popkiewicz przyznała, że czasem reżyserzy castingu „zakochują się” w aktorach i bardzo chcą ich obsadzić. Gdy to się w końcu uda – wszak reżyser castingu ma głos doradczy, nie decyzyjny – wtedy czują „wielkie szczęście”.
Podczas panelu rozmawiano też o spotkaniu między reżyserem castingu i aktorami podczas procesu poszukiwania obsady. Oraz – postaci. Jak zauważył Mikołaj Kubacki, w trakcie castingu aktor może „złapać” to, co jest istotne w postaci, zrozumieć ją i poczuć się w materiale. Podkreślił też, że dla aktora ważny jest komfort i wsparcie od tych, którzy casting przeprowadzają. Kluczową rolę pełni tutaj edukacja – także w szkole filmowej, gdzie zajęcia prowadzi Nadia Lebik, która – jak powiedział Mikołaj Kubacki – „pomagała w drodze, gdy szukałem agencji, ukierunkowała mnie”.

Udziału w castingu można się nauczyć, uodpornić na stres, ale najważniejsze to zaufać, że reżyserki i reżyserzy obsady są profesjonalni i każdy element procesu został przez nich przygotowany i świadomie wybrany. Jowita Budnik dodała, że pomocne bywa powiedzenie aktorom, którzy mają małe doświadczenie w castingu, czego się od nich oczekuje – co jest dobrze widziane, a mogą to być drobiazgi, jak mniej konwencjonalnie przygotowany self-tape. „Czasem to, że ktoś robi coś minimalnie inaczej, czyli np. chodzi zamiast siedzieć przy stole, sprawia że daje się zapamiętać” przekonywała aktorka.

Dla castingowców „przesłuchiwanie” aktorów też jest trudne i wymagające; potrzeba intuicji, umiejętności psychologicznych, czytania i wyczuwania emocji, ale też po prostu dużej energii – często w ciągu jednego dnia otwierają się na kilkanaście lub kilkadziesiąt osób; bo proces obsadzania to właśnie poznawanie aktora, jego potencjału i możliwości, pogłębiona rozmowa, która wymaga czasu i energii. „Ile osób jesteśmy w stanie świadomie dobrze poznać w ciągu jednego dnia?” zapytała retorycznie Julia Popkiewicz. Dodała przy tym, że aktywny udział aktorów w castingu może wnieść wiele do procesu twórczego – nawet jeśli aktor nie zostanie obsadzony, jego lub jej pomysły oraz wrażliwość mogą wzbogacić tekst. Przyznała żartobliwie, że reżyserzy castingu też czują presję, żeby „dobrze wypaść” robiąc casting – bo jeśli zaproponują dobrą obsadę, „punktują” u reżysera.

Są tu i wyzwania – jak zauważyła Jowita Budnik, bo na przykład scena, którą aktorzy przygotowują na casting, zgrana i przepróbowana na wiele sposobów, jest potem najtrudniejsza do zagrania w filmie. Julia Popkiewicz dodała, że czasem taką scenę usuwa się ze scenariusza lub na potrzeby castingu pisze się coś specjalnego.

Poruszona została też delikatna kwestia dotycząca tego, dlaczego aktor nie dostaje roli, chociaż dobrze wypadł na castingu – Jowita Budnik podkreśliła, że ważnym aspektem obsadzania jest chemia w obsadzie, zbliżone rodzaje ekspresji, albo wręcz fizyczne podobieństwo, gdy tworzona jest ekranowa rodzina. Xawery Żuławski podkreślił, że z powodów budżetowych w Polsce często brakuje ważnego etapu przygotowania obsady – czytania scenariusza przez cały zespół aktorski. To tutaj można sprawdzić, czy wszyscy aktorzy pasują do swoich ról i siebie nawzajem. Gorsza sytuacja jest, gdy aktora lub aktorkę trzeba zmienić cztery dni przed zdjęciami lub wręcz w trakcie realizacji pierwszych scen. A ponieważ obsada jest jak układanka, wymiana jednego „puzzla” aktorskiego może pociągnąć za sobą kolejne zmiany. Ale najważniejsze jest – jak zauważyła Julia Popkiewicz – żeby celem było zrobienie jak najlepszego filmu.

Siedząca po stronie publiczności reżyserka castingu i szefowa Gildii Ewa Brodzka dodała, że istotne jest też to, aby obsadę pokochała publiczność. „Ale zanim do tego dojdzie, sami musimy ułożyć sobie ten świat [obsadę – przyp. OS.]”, a potem zaproponować wizję producentom i reżyserom „To jest główny temat naszego spotkania – jak zbudować obsadę, która będzie wiarygodna, trafiona i odniesie sukces” dodała Ewa Brodzka.

Podczas panelu padło też, że reżyserki i reżyserzy castingu dysponują ogromną wiedzą na temat rynku aktorskiego i wciąż ją poszerzają. Jowita Budnik nazwała ich wręcz chodzącymi encyklopediami polskiego aktorstwa – reżyserki i reżyserzy castingu znają i studentów szkół aktorskich i pracowników najmniejszych teatrów. Jeżdżą po całym kraju, chodzą na spektakle, czytają wywiady z aktorami, są na bieżąco z ich dokonaniami. Z kolei Xawery Żuławski podkreślił, że castingowcy znają też gust reżysera głównego, co bardzo ułatwia pracę. Sam pracuje od lat z Martą Kownacką. „Ufam Marcie, a Marta ufa mi” podsumował dodając, że wagi castingu i pracy przy nim nie należy ignorować.

Kto to zagra?

O tym jak twórczy i ciekawy może być proces castingu przekonały dwie jego reżyserki – wspomniana Marta Kownacka i Nadia Lebik, które podczas swojego wystąpienia zatytułowanego „Kto to zagra?” razem z publicznością tworzyły listę propozycji obsadowych do… nowej wersji „Potopu”. Nie była to jedynie zabawa – reżyserki pokazały, jak pracują, jak myślą i jak przygotowują casting. Na wstępie zrobiły analizę pierwszej obsady, wybranej przez Jerzego Hoffmana, podzieliły się też ciekawostkami – choćby taką, że Małgorzata Braunek zastąpiła po pierwszym dniu zdjęciowym Joannę Sokołowską, a kandydatek do roli Oleńki było 9 tysięcy.
Następnie ustaliły, po hipotetycznej rozmowie z reżyserem projektu, jaki charakter ma mieć nowa adaptacja powieści – łotrzykowski, współczesny, brawurowy, a potem co powinni umieć aktorzy – Kmicic na przykład powinien fechtować i jeździć konno. „Musimy posiadać wiedzę do czego kto ma predyspozycje i ile czasu potrzebuje na przygotowania” dodała Nadia Lebik. Następnie reżyserki wybrały scenę na casting, która pokaże rozpiętość i możliwości aktorów, a także ich zrozumienie postaci. Na koniec poprosiły salę o propozycje obsadowe. Padały różne nazwiska, Kmicicem mógł być i Tomasz Włosok i Krzysztof Daukszewicz, Oleńką Irena Melcer, Wiktoria Filus czy Pola Błasik, a Wołodyjowskim Marcin Hycnar. Pojawiła się też propozycja, by Zagłobę zagrała kobieta – co dodatkowo podkreśliło główny temat wtorkowego wydarzenia – twórczy charakter procesu castingu.

Prezentacja platformy e-TALENTA.

Funkcjonalności e-TALENTA zaprezentował Philipp Mogilnitskyi, polski przedstawiciel platformy.
Jej powstanie zainicjowała w 2007 Beatrice Kruger, ceniona włoska reżyserka castingu, która przygotowała obsadę takich filmów jak „Witaj, nocy” i „Czas religii” Marco Bellocchio, współpracowała też przy włoskim castingu „Spectre” Sama Mendesa czy „Inferno” Rona Howarda. W 2012 e-TALENTA połączyła się z castforward, platformą założoną w 2008 roku przez Andreasa Dendorfera i Andreasa Lademanna. Jest dostępna w 40 krajach i 7 językach. W bazie danych znajduje się 60 tysięcy profili aktorek i aktorów zawodowych, ponad 2000 agentów oraz ponad 3000 przedstawicieli branży castingowej.
Jak podkreślił Mogilnitskyi, na poły żartobliwie, dzięki e-TALENTA aktorzy mogą spać spokojnie, bo jeśli stworzyli swój profil na platformie, wiedzą o nich reżyserki i reżyserzy castingu. Wyjaśnił też pokrótce, jak można z niej korzystać. Wśród najważniejszych funkcjonalności e-TALENTA są: wyszukiwarka mająca ponad 40 kryteriów, w tym na przykład poszukiwanie podobnych aktorów i aktorek na podstawie zdjęcia, Virtual Casting Studio, publikacja informacji o castingach (które mogą mieć status publiczny, zamknięty lub chroniony). Aktorzy mogą tworzyć swoje profile z materiałami graficznymi, informować też o swojej dostępności w danym okresie. Platforma e-TALENTA pomaga też w części administracyjnej procesu castingowego, ponieważ umożliwia tworzenie projektów i zapraszanie do nich współpracowników – łączy więc zatem funkcje programów do zarządzania projektami i komunikacji. Jest też pomocnym narzędziem przy tworzeniu obsady projektów międzynarodowych – Mogilnitskyi posłużył się tu własnym przykładem, bo dzięki posiadaniu konta na e-TALENTA otrzymał rolę w Czechach.

Jak dobrze przygotować się do castingu.

Podczas ostatniego panelu dotyczącego „korzyści płynących z dobrego przygotowania się do castingu” o procesie dyskutowali: reżyserka castingu Paulina Krajnik, Monika Stępień z agencji Gaża, aktor Przemek Przestrzelski („Wesele”, „Silent Twins”), Kondrad Michalak reprezentujący Związek Zawodowy Aktorów Polskich oraz Philipp Mogilnitskyi z e-TALENTA.

Jako pierwsza zabrała głos Paulina Krajnik, podkreślając, że w procesie castingu istotne jest, by wszyscy jego uczestnicy – reżyserzy castingu, agenci, producenci, aktorzy ufali, że grają do jednej bramki i mają wspólny cel. Zaproponowała też, aby w kontekście castingu nie mówić o nim jako „wygranym” lub „przegranym”. „Roli w filmie nie dostaje osoba najlepsza – nie ma w ogóle takiej kategorii, bo to sugeruje, że inni byli gorsi, a chodzi o to, że każdy jest inny” podkreślała Paulina Krajnik. „To subiektywna artystyczna decyzja, czy też zasugerowanie jej, kto byłby najciekawszy do zagrania roli i dlaczego” – dodała.
Istotnym wątkiem rozmowy podczas tego panelu było zaufanie do reżyserów castingu. Paulina Krajnik wyjaśniła, dlaczego czasem aktorzy dostają wiele stron tekstu do przygotowania i mało czasu – „Nikt nie będzie egzekwował znajomości 10 stron, jeśli da się je 2 godziny przed castingiem” uzupełniła. Monika Stępień dodała, że czasem krótki termin na przygotowanie dla aktora jest po to, aby jego lub jej propozycja była wynikiem pierwszej interpretacji i była świeża. A osoby zaproszone na casting do studio zostały już starannie przeselekcjonowane – „z mojego punktu widzenia to zaawansowany element procesu”.
Przemek Przestrzelski uzupełnił, że dla niego uwalniające było to, że przestał traktować casting jako egzamin do szkoły teatralnej. „Myślałem, że muszą mnie tam polubić, pokochać, ale nie – to musi być dialog, rozmowa”. Paulina Krajnik doradziła aktorom, by pamiętali także o przygotowaniu pozamerytorycznym, czyli na przykład wyspali się, przyjechali wcześniej na casting lub przeszli się kawałek pieszo – cokolwiek pomoże im się skupić podczas spotkania z reżyserem obsady. Dodała, że we współpracy z ZZAP szkoli aktorów z tego, jak powinny wyglądać ich wizytówki czy self-tape’y, co też jest elementem przygotowania do castingu. W tym temacie swoją wiedzą podzieliła się także Monika Stępień – doradziła, aby zdjęcia aktorki i aktorzy robili na neutralnym tle i że najważniejsze są materiały wideo, na których widać temperament lub energię danej osoby. Może to być demo albo choćby nagranie fikcyjnego castingu. „Zachęcam do prezentacji [materiałów] na platformie, stronie agencji czy YouTube” dodała agentka. Wyjaśniła też, jaką pełni rolę w procesie castingu – jest łącznikiem między aktorami a reżyserkami i reżyserami obsady, informuje o castingach, ale – jak podkreśliła – nie proponuje do obsady na siłę aktorki lub aktora nie posiadającego kluczowych umiejętności do roli.
Kondrad Michalak z ZZAP również apelował o zaufanie do reżyserów castingu; zdiagnozował, że jego brak to najczęściej rezultat niewiedzy. Podkreślił tutaj istotną rolę organizacji takich jak ZZAP albo Gildia, dzięki którym szerzona jest wiedza oraz przekazywane informacje. „Podjęliśmy działania odczarowania castingu” powiedział. „Wielu początkujących aktorów ma inne wyobrażenie o tym, kim jest reżyser castingu, to tak jak z psychologami – gdy nie wiemy na czym polega ich praca, uważamy, że czytają w myślach” podsumował Konrad Michalak.

Do rozmowy włączyła się także Nadia Lebik, która poruszyła temat informacji zwrotnej dla aktorów – może być ona pomocna w rozwoju zawodowym. Podkreśliła też rolę agenta w tym procesie – „Agent jest buforem, ale też specjalistą od prowadzenia rozmowy z aktorem. Jestem świadkiem wielu zmian – wizerunku i podejścia do castingu […] to spotkanie, które może uczyć czegoś trudnego, potrzebnego” dodała reżyserka castingu. Ze względu na dużą ilość pracy twórców obsady, mnogość materiałów, z jakimi muszą się zapoznać, często łącząc je z innymi obowiązkami zawodowymi, reżyserzy obsady nie są fizycznie w stanie udzielić każdej osobie feedbacku po spotkaniu, zauważyła Paulina Krajnik.

Atutem wydarzenia poświęconego castingowi była różnorodność przedstawionych punktów widzenia, ale wnioski były jednoznaczne – tworzenie obsady jest procesem twórczym, przygotowanym profesjonalnie i z rozmysłem, a wszelkie mity i obawy przed nim wynikają z braku wiedzy, którą wtorkowy panel starał się uzupełnić.

Podsumowanie przygotowała: Ola Salwa

 

Gdynia Industry: 13-17 września

Gdynia Industry